poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Prologue.

Hamburg.

Po jego odejściu została tylko pustka, pustka którą nie dało się niczym zapełnić. Każdą codzienną czynność wykonywała mechanicznie. Tak jakby ktoś ją nakręcał przed każdym rankiem. Czuła, że ból zawładnął jej całym ciałem. Był tak przeszywający, że każdy najprostszy ruch, sprawiał jej cierpienie. Każda komórka odmawiała jej posłuszeństwa. Zaciskając mocno zęby podnosiła się każdego dnia, aby upaść ponownie na swoje łóżko i wrzeszcząc w poduszkę z bezsilności jaką ją ogarniała. Następnie pojawiało się morze łez. Niezliczona ilość wylanych kropli w poduszkę. Później przychodził wrzask i kolejne łzy. Każda jej część ciała przypominała jej o tym co się wydarzyło. Jeden wieczór i całe jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie wydarzyłoby się to, gdyby On jej nie zostawił tutaj samej.  Samej z Nią. Samej z Nim. Gdyby tylko był, razem z nimi. Zawalczył. A on tak po prostu odpuścił. Nie było by Jego. Nie byłoby jego wzroku, wyrazu twarzy, głupich tekstów, chamstwa i pewności siebie bijącego od jego osoby. Nigdy nie pozwoliłby, aby ktoś skrzywdził jego małą dziewczynkę. Winiła Go za to, nigdy mu tego nie wybaczy. Kiedy udawało się jej uspokoić, wstawała i podchodziła do okna  otwierając je na oścież, wyciągała papierosa odpalając go trzęsącymi się dłońmi, zaciągała się mocno tak, aby poczuć nikotynę rozchodzącą się po ciele. Patrząc pustym wzrokiem przed siebie wypalała trzy papierosy pod rząd.  Wychodząc do łazienki i zamykając się w niej sprawdzała zamek kilka razy.  Napełniała gorącej wody do wanny i rozbierając się, odwracała się tyłem do lustra zawieszonego nad umywalką naprzeciwko wanny. Nie chciała siebie oglądać. Przeraźliwie chudego i obrzydliwego ciała. Nie po tym wszystkim. Ciągle czuła woń alkoholu i papierosów z jego ust. Ciągle miała wrażenie, że ją obserwuje, czuła jego dłonie na całym swoim ciele. Dotykając stopą wrzątku w zapełniającej się wannie to uczucie odchodziło od niej chociaż na kilka chwil. Zanurzając się cała w wodzie,czuła uchodzące z niej emocje. Wynurzała się tylko na kilka sekund, aby sięgnąć po tak dobrze znaną rzecz. Tylko wtedy, gdy srebrna żyletka dotknęła jej skóry, wszystko odchodziło. Cały ból, złość na osoby, które kiedyś kochała. Żal, do tej jednej jedynej z którą kiedyś była jednością. Jednym ciałem w którym biły dwa serca. Nie zatrzymała tego. Pozwoliła na to. Pozwoliła jemu. Wprowadziła go do ich życia. Nie pytając jej nawet o zdanie.  To było nie do zniesienia jak miało wyglądać ich wspólne życie, codzienne funkcjonowanie. Teraz to nie miało najmniejszego sensu.  Kilka razy żyletka spotkała się z jej skórą na brzuchu i udach. Uwielbiała to, gdy tylko zanurzyła ciało w gorącej wodzie ono delikatnie szczypało dając uczucie zapomnienia jego obleśnych dłoni.  Tak było im tym razem. Wszystkie czynności wykonywane tak jak w każdy poprzedni dzień. Te same emocje,uczucia. Tylko, że tym razem w pokoju obok łóżka była spakowana walizka z najpotrzebniejszymi rzeczami. Nie chciała tego dłużej ciągnąć. Chciała skończyć z takim życiem raz na zawsze. Zacząć od nowa. Siedząc przy biurku nad białą czystą kartką w dłoni trzymając długopis, chciała przypomnieć sobie te dobre chwile z Nią. Pustka. Przymykając powoli powieki pod którymi zdążyły pojawić się łzy nie mogła sobie nic przypomnieć. Jak na złość widziała tylko te kilkanaście miesięcy wstecz. Rozpłakała się.  Kilka łez spłynęło na kartkę przed nią. Otworzyła szybko powieki pisząc tylko dwa słowa.
 
                                                                                                                                                                             Dziękuje Mamo.
 
Nie patrząc za siebie chwyciła walizkę. Szybko wychodząc z pokoju,a kilka sekund później z domu. Z jej byłego domu. Udała się na najbliższy przystanek, aby jak najszybciej i najdalej zniknąć stąd. Zapomnieć i nie wracać.  Po dwóch godzinach czekając już na lotnisku na samolot siedziała patrząc przed siebie z wysoko uniesioną głową. Delikatny uśmiech wpełznął na jej twarz.


Los Angeles.

Opuszczając lotnisko nie miała pojęcia dokąd się udać. Spojrzała na godzinę w telefonie, 2:45. Westchnęła kładąc walizkę leżąco. Zrezygnowana usiadła na niej, w podręcznej torebce zaczęła szukać paczki papierosów. Odpalając papierosa dostrzegła kątem oka postój taksówek. Zaciągając się mocniej poczuła ten smak, który tak dobrze znała i uwielbiała. Lubiła palić. Czuła się spokojniejsza. Jej mięśnie rozluźniły się. Poczuła,że dobrze zrobiła wyjeżdżając. Zostawiając wszystko co złe za sobą. Stukot obcasów przywrócił ją do rzeczywistości. Spoglądając na postać, która zmierzała w jej kierunku,wstała. Dziewczyna zatrzymała się przed nią prosząc o papierosa. Widać było po niej, że czymś jest zdenerwowana. Dziękując, odwróciła się z zamiarem odejścia. Jednak zatrzymała się na kilka sekund odwracając z powrotem w jej stronę. Proponując podwiezienie, tłumacząc że nie będzie wracać sama po nocach. Przytakując jej i godząc się na podwiezienie do najbliższego hotelu. Tylko tam mogła odetchnąć w spokoju, pomyśleć co dalej z jej życiem. Zapoznać się z miastem w między czasie szukając mieszkania i pracy. Kwota na jej koncie wystarczy tylko na kilka miesięcy. Zdawała sobie z tego sprawę. Wytłumaczyła dziewczynie gdzie chciała się udać, ta tylko przytaknęła. W drodze do hotelu rozmawiały. Dziewczyna wypytywała ją delikatnie co dokładnie tutaj robi, jak zamierza sobie radzić, oferując jej swoja pomoc na starcie w nowym,nieznanym mieście. Nieznajoma zauważyła kilka zadrapań na jej szyi,zanikającego już siniaka pod lewym okiem. Widząc to spuściła głowę przymykając powieki. Od kilkunastu miesięcy poczuła, że chce się z kimś podzielić tym co przeszła, co się wydarzyło. Zdawała sobie sprawę, ze może jej już nie spotkać. To uczucie tkwiło w niej aż do zatrzymania samochodu dziewczyny przed hotelem. Nie wytrzymała rozkleiła się jak dziecko. Szlochając głośno oparła głowę o zagłówek fotela w samochodzie przymykając powieki i zaciskając mocno usta w cienką linie. Czuła, że dłużej tego nie wytrzyma, poczuła ból, który czuła będąc w Hamburgu. Siedziały od kilku godzin, rozmawiając w wynajętym pokoju. Opadły emocje, siedziały patrząc gdzieś przed siebie. Nie odzywały się ani słowem. Cisza, która wypełniała pokój była kojąca.  Poczuła jak wielki, ciężki kamień spadł jej z serca. Teraz o wiele łatwiej będzie jej zacząć wszystko. Nieznajoma spotkana na lotnisku nie zdawała sobie sprawę jak dużo dla niej to wszystko co miało miejsce znaczyło. Zaczęła na nowo wierzyć w ludzi. Myliła się, uważając, że wszyscy są tacy sami. Ktoś bezinteresownie pomógł jej nie chcąc nic w zamian. Nie przerywała, słuchając cały czas patrzyła na nią. Chciała, aby wyrzuciła z siebie wszystko co siedziało w niej tak od dawna. Nie przejmowała się telefonem, który co chwilę dawał o sobie znać. Nie chciała odbierać. Chciała, aby brunetka wiedziała że teraz to ona jest najważniejsza. Ona tak bardzo potrzebowała kogoś komu mogłaby się zwierzyć i żeby zdawała sobie sprawę, ze jest jeszcze komuś potrzebna.  Przytuliła ją, ot tak.   Rano obudziła się wyspana. Rozglądając się po hotelowym pokoju zauważyła karteczkę leżącą obok łóżka. Był tam zapisany adres i numer telefonu. Mimowolnie na jej usta wpłynął uśmiech. Opadła z powrotem na łóżko patrząc w sufit, zdała sobie sprawę, że ból który towarzyszył jej kilka dni temu powoli odchodzi. Tliła się w niej iskierka, która dawała jej poczucie, że z dnia na dzień uda się jej wyjść na prostą. Musiała upaść tak nisko, aby to wszystko zrozumieć. Żałowała tylko, że tak długo musiało to wszystko trwać. Wstając z łóżka wyszła na balkon zgarniając paczkę papierosów. Paląc, nigdy nie czuła się tak spokojna, ta rozmowa była jej potrzebna. Tak jak ona sama.  

                                                                                                                                            Dziękuje Ria.